Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów| Technologia Blogger | X

niedziela, 17 stycznia 2016

poniedziałek, 7 września 2015

Rozdział 4

Kuzynka Colina

Dzisiaj w szkole Colin zaprosił mnie z Niną do Deja Vue 
- A wiecie gdzie jest Eiichi?
- A po co ci ten zboczony kosmita? - spytała Nina
- Też chce go zaprosić - kiedy Colin wypowiedział to zdanie Nina popatrzyła na niego tak jakby chciałaby go zamordować
- Ktoś o mnie pytał ? - Eiichi położył się na głowie Niny, a ta walnęła go w brzuch
- Ałła, a to za co !? - zapytał chwytając się za brzuch
- Nigdy nie kładź się na mojej głowie!
- Eiichi chcesz iść z nami i z moją kuzynką do Deja Vue? - Spytał Colin
- Jasne!  
- To o 16:00 w Deja Vie - po szkole ciocia chciała upiec sernik.
- Mogę ci pomóc? - spytałam a Nina wybuchła śmiechem
- Jeżeli chcesz znów rozwalić piekarnik to proszę!
- Cha, cha, cha, bardzo śmieszne - powiedziała ironicznie ciocia i zwróciła się  - jak chcesz to proszę. 
Pomogłam cioci i cud niczego nie zniszczyłam no oprócz  drewnianej łyżki a jak to nie wiem potem odrobiłyśmy lekcje i poszłyśmy do Deja Vue. Szłyśmy ulicą Świąteczną
- Ciekawe czy jest ładna? - spytała mnie Nina
- Eche - odpowiedziałam nie słuchając jej. 
Przeszłyśmy koło naszej ulubionej  pizzerii Apollo sirollo
- Nad czym tak myślisz? - Nina szturchnęła nie w ramie
- Zastanawiam się czy nie idziemy spotkać się z wiedźmą z liceum do którego chodziłam.
- Masz na myśli tą Oliwie Hopper? - popatrzyła na mnie jak na wariatkę
- Tak, wiedźmę, parszywą świnie, zarozumiałą i zakochaną w sobie idiotkę...
- Dobra, kapuje - przerwał mi. 
Szłyśmy jeszcze z pięć minut, gdy nagle spostrzegłam Colina z jakąś dziewczyną. Wszędzie rozpoznam te włosy i ten śmiech podobny do rechotu żaby. Nina szła dalej a ja na palcach odwróciłam się i odeszłam na parę kroków.
- O nie moja panno! - Nina złapała mnie za rękę - idziesz ze mną
- Ale tam jest ona! -wskazałam dłonią na Oliwie
- No-i co z tego! Pójdziesz ze mną nawet jak bym cię miła tam siłą zaciągnąć.  
      Dobrze ze stali tyłem. Bo by zobaczyli,że szybko chwyciłam latarnie i nie zamierzałam jej puścić, a Nina próbowała mnie od niej oderwać
- No choć! Nie wygłupiaj się! - Niestety oderwała mnie i zaciągnęła za rękaw. A kiedy doszłyśmy ona pierwsza się przywitała.
- Cześć! 
- O już jesteście! - widać był że się cieszy - To jest Oliwia - przedstawił ją, a ta uśmiechała się jak mysz do sera.
- Cześć jestem Nina - podały sobie ręce - A to jest Charlotte
My się chyba znamy - uśmiechnęła się do mnie, aż mi się nie dobrze zrobiło. Już miałam coś jej powiedzieć ale Nina szturchnęła mnie w ramie
- Tak chodziłyśmy razem do jednej klasy - uśmiechnęłam się sztucznie
- A no tak to ty jesteś ta bez rodziców - Ok jeszcze jedno słowo a jej przywalę  
- Ok to może wejdźmy do środka - zaproponował Colin
- A co z Eiichim? On nie przyjdzie? - Nina już się cieszyła 
- Nie, przyjdzie ale robi się chłodno , a on będzie wiedział że jesteśmy już w środku - Colin zniszczył marzenie Niny
- Ale ty tak na serio? - Nina zadała dziwne pytanie
- A z czym? - Blondyn nie miał pojęcia o co jej chodzi
- No że ten debil będzie wiedział że jesteśmy w środku. Colin nic nie odpowiedział i weszliśmy do środka. Oczywiście ten słodziak pomyślał o wszystkim i zamówił stolik pod zegarem ( to ten największy stolik). Colin i ta wiedźma usiedli od strony wejścia do kuchni a ja z Niną po drugiej stronie stolika. Ściągnęliśmy kurtki i usialiśmy, po chwili pani przyniosła man karty i odeszła.
- Ty nic nie zamawiasz? - Nina spytała gdy nie wzięłam karty
- Zamawiam, tylko wiem co i nie ma takiej potrzeby - wyjaśniłam jej. 
Po 5 minutach przyszła pani aby zapytać co chcemy  zamówić.Colin zamówił lody waniliowe z polewą truskawkową, Oliwia naleśniki z kremem orzechowym, Nina jak to Nina wzięła kawę i gofry z owocami i polewą toffi, a ja wzięłam szarlotkę w sosie waniliowym i wyciskany sok z jabłek.
- Cześć Eiichi - zobaczyłam jak kelnerka wita się z czarnowłosym. 
- Cześć Olga, mogę prosić to co zwykle - Eiichi przywitał się i podszedł do nas - Cześć Ninusiu . Spróbował przytulić moją przyjaciółkę,jednak ona walnęła go w brzuch.
- Eiichi to jest moja kuzynka Oliwia - Colin przedstawił swoją kuzynkę - Oliwio to jest mój najlepszy przyjaciel Eiichi - Podali sobie ręce a ta suka zrobiła do niego maślane oczka, spojrzałam na Ninę i widziałam w jej oczach zazdrość.
- A skąd znają cię kelnerki? - Spytał Colin
- Moja ciocia jest właścicielką Deja Vie - Odpowiedział
- To świetnie możesz za darmo! - Ucieszyła się 
- Ja wole płacić - powiedział uśmiechając się. 
Po tych słowach pani przyniosła nam jedzenie 
- A wiecie moi rodzice są prawnikami i maja własną kancelarie - zaczęła się chwalić swoją rodzinką - A twoi kim są z zawodu - zwróciła się do Niny
- Moja mama jest trenerką fitnessu, a tata nauczycielem wuefu w podstawówkach - powiedziała przełykając naleśniki
- Eiichi na razie słyszałam o twojej cioci a rodzice?
- Moi rodzice często wyjeżdżają w delegacje. Na początku mieszkałem z ciocią a potem zamieszkałem sam pod warunkiem że moje oceny się poprawią. Później jedliśmy w milczeniu, gdy zjedliśmy Oliwia zwróciła się do mnie z uśmiechem złej wiedźmy 
- A twoi rodzice gdzie pracują? - Gdy to usłyszałam  milczeniu położyłam 10 złotych i wyszłam
- Charlotte, czekaj - Nina poleciała za mną. Colin najwyraźniej też chciał za mną pójść ale ta żmija chwyciła go za rękaw
- Zostaw ją - powiedziała a ten usiadł

Perspektywa Niny
- Charlie, czekaj - zawołałam i chwyciłam ją za rękaw 
- Dłużej z nią nie wytrzymam. Mam jej dość, zrobiła to specjalnie by mnie wkurzyć - podniosła głos. Próbowałam ją przekonać by wróciła ale ta się uparła i wyszła. Gdy wracałam do stolika słyszałam Eiichi-ego zwracającego się do Oliwi
- Ty się lepiej bój, bo jak Nina wróci bez Charlotte to będzie mordować.
Wróciłam i usiadłam na swoje miejsce 
- A gdzie Charlotte? - Spytał Colin
- Wyszła - Odpowiedziałam i popatrzyłam na Oliwie z myślą że chce ją zmordować.
- Co się tak na mnie patrzysz? Musiałam się jej pozbyć, tworzyła sztywną atmosferę - uśmiechnęła się pod nosem.
- Oliwia, jak ty mogłaś? - Colin podniósł głos
- No co? Nawet w naszym liceum był sztywna.
- Zobaczysz jak się dowie twój tata! - zaczął jej grozić
-  Ty chyba mi nie grozisz?! - Spojrzała na gniewnie - Nie masz prawa!
- Jestem od ciebie starszy i odpowiedzialny - odpowiedział - A w ogóle twój tata poprosił mnie abym mu powiedział jak coś nabroisz!
- Ty i mój tata knujecie z moimi plecami?! - oburzyła się
- Nic nie knujemy za twoimi plecami! - po tych słowach przestali e sobą rozmawiać.
Do domu wróciłam o 18:00, poszłam się umyć i ubrałam szare spodnie w różowe groszki i białą bluzkę z różowym kwiatkiem.

Następnego dnia 
Rano obudził mnie budzik wstałam i zeszłam na dół 
- Dzień dobry słonko - ciocia przywitała mnie robiąc śniadanie 
- Cześć ciociu - uśmiechnęłam się lekko 
- Wczoraj coś wcześnie wróciłaś z spotkania, coś się stało? - spytała zmartwiona 
- Powiedzmy że była mała sprzeczka - odpowiedziałam nie chętnie 
- Nie taka mała - wtrąciła się Nina - Po twoim wyjściu pokłócili się
Ciocia podała nam tosty francuskie z dżemem truskawkowym. Zjadłyśmy i szybko się wyzbierałyśmy, zanim się obejrzałam byłam już w szkole.
- Charlie, poczekaj - usłyszałam Colina - przepraszam cię za wczoraj - przeprosił doganiając mnie
- Nie ma sprawy 
- Ależ jest sprawa, moja kuzynka srogo za to oberwie
- Słyszałam że się pokłóciliście - trochę było mi przykro - jeżeli to prze zemnie.... 
- Nie, to nie przez ciebie - przerwał mi  pół zdania. Przy rozmowie doszliśmy do sali w której miałam mieć teraz lekcje. Później już się nie spotkaliśmy.

                                                         **************     
Przepraszam że tak długo czekaliście ale nie miałam czasu pisać ponieważ miałam dużo do nauki.
Mam nadzieję że się spodoba.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 3

Szkolna wycieczka

Jutro z klasą jedziemy nad jezioro. Simon i Samanta nie jadą więc pani Ol-te na zastępstwo wybrała Colina i Eiichi-ego. Bardo się cieszę że gdzieś jedziemy, tylko jest mały problem... nie umiem pływać. Oczywiście okazało się że nasze stroje z nas wyrosły więc po szkole poszłam z Niną do sklepu pływackiego w galerii. Przymierzyłyśmy chyba z 30 strojów kąpielowych, ale wybrałyśmy wreszcie idealne stroje.

Ja wybrałam taki














A Nina taki















Po zakupach poszłyśmy do Deja Vie i zjadłyśmy po szarlotce na ciepło z sosem waniliowym.Po zjedzeniu szarlotek wzięłyśmy jedną dla cioci.
    - I jak poszły zakupy - ciocia spytała kiedy weszłyśmy do kuchni.
    - Kupiłyśmy stroje jednoczęściowe - wyciągnęłyśmy stroje aby pokazać je cioci
    - Ładne, a nie było dwuczęściowych? - spytała 
    - Były, ale nie za fajne - wytłumaczyła Nina - A i mamy dla ciebie szarlotkę
    - Dziękuje. A teraz do lekcji.
     
                                                            ******

Obudził mnie budzik. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek była 6.00 rano.
   - Charlie wyłącz ten budzik ! - Nin rzuciła w budzik poduszką i budzik się wyłączył
   - Nina wstawaj - podeszłam do jej łózka i ściągałam z niej kołdrę 
   - Jeszcze pięć minut - naciągnęła sobie kołdrę ma głowę
   - Do której czytałaś książkę ? - spytałam
   - Do drugiej - jęknęła tak jak bym ją torturowała. poszłam do łazienki i wróciłam z wiadrem pełnym zimną wodą, podeszłam do łóżka i wylałam wodę na Ninę
   - Aa-aa-aa - krzyknęła wstając szybko z łóżka - Co ty wyprawiasz!?
   - Sorry nie zostawiłaś mi wyboru - prawie popłakałam się e śmiechu
   - Ha ha ha, bardzo śmieszne - położyła  ręce na biodrach 
   - Dobra, chodźmy na śniadanie - otarłam łzy. Zjadłyśmy śniadanie, przebrałyśmy się i spakowałyśmy się w jedną torbę. Wyszłyśmy o 6:30, do szkoły dojechałyśmy w piętnaście minut, mieliśmy wyjechać o 7:00. Stałyśmy oparte o szkołę gdy podszedł do nas Colin:
   - Cześć
   - Hej - Nina przywitała się pierwsza
   - Cześć - poczułam ze policzki mi się czerwienią
   - Widziałyście Eiichi-ego - Colin rozglądnął się dookoła
   - Nie i mam nadzieje że nie przyjdzie - Nina stanęła obok Colina
   - Cześć ślicznotko - Eiichi  objął Ninę za szyje, a ta walnęła go z łokcia w brzuch - Au-uu, a to za co? - Eiichi chwycił się za brzuch
   - Nie mów do mnie ''ślicznotko''!! - walnęła go przy okazji  w głowę
   - No dobrze, dobrze - lekko się zaśmiałam. Autobus przyjechał i pani Oliwia sprawdziła obecność i po kolei wsiadaliśmy do autobusu, ja i Nina usiadłyśmy pod koniec, a Colin i Eiichi obok nas ( to dziwne bo oni nigdy razem nie siadają,)
   
                                                            *********
Gdy dojechaliśmy była 8:00. Wyszliśmy z autobusu i pani Ol-te policzyła nas i gdy skończyła pozwoliła nam rozłożyć się na brzegu. Wybrałyśmy miejsce i rozpatrzyłyśmy koc.
- Posmarujesz mi plecy - Poprosiła Nina podając mi trzydziestkę
- Jasne - posmarowałam jej plecy a potem poprosiła jej o to samo, później napompowałam materac i poszłam się poopalać na wodzie a Nina siedziała obok mnie. Leżałam chwilę gdy poczułam że ktoś podnosi materac a ja spadam 
 - Aaa -krzyknęłam i poczułam że ktoś mnie złapał, o tworzyłam oczy 
 - Cześć - Colin trzymał mnie na rękach i się uśmiechał
 - Cześć - też się uśmiechnęłam
 - Eiichi.... ty debilu - odwróciłam wzrok na Ninę i zobaczyłam że podtapia Eiichi-ego a ten ją bierze na ręce a Nina go bije po głowie - Puść mnie idioto - Eiichi wrzuca ją do wody, a ta rzuca się na niego, spoglądam znowu na Colina
  - Mógłbyś postawić na brzeg - poprosiłam
  - Jasne, a nie lepiej abyś popłynęła sama?
  - Nie umiem pływać - opuściłam głowę
  - A cha, albo odstawię cię z powrotem na materac
  - Ok - Colin podszedł do materaca i pomógł mi się wdrapać. Nina podpłynęła do mnie 
  - Wszystko w porządku? - wdrapała się na materac 
  - Tak, Colin mnie złapał i pomógł wejść na materac, a u ciebie wszystko ok? - lekko się zaśmiałam 
  - Tak - zaczęłyśmy się śmiać. Resztę czasu pływałyśmy a potem wróciłyśmy na brzeg. Do domu wróciłyśmy o 20:0-

Nareszcie skończyłam.

środa, 1 lipca 2015

Rozdział 2.

Koszmary 


 "Stoję na ulicy i obserwuję jeżdżące auta i pieszych. Nie wiem gdzie jestem, podchodzę do pani stojącej na światłach
 - Przepraszam, gdzie jesteśmy - spytałam, ale ona mi nic nie odpowiedziała. Po chwili przypomniałam sobie: to miejsce wypadku w którym zginęli moi rodzice. chciałam przejść na drugą stronę ulicy, ale nie mogłam się ruszyć. Popatrzyłam na ręce i zobaczyłam że jestem przykuta do łań cuchów, spojrzałam na drogę i zobaczyłam jak auto rodziców rusza, a auto z lewej strony gna wprost na nich
  - Niee, wypuście mnie!! - krzyczałam i szarpałam się. Auto z lewej uderzyło w nasze auto 
  - Niee!! - padłam na ziemie, a twarz schowałam w dłoniach"
  - Charlie obudź się, to tylko zły sen - Nina stała nade mną i próbowała mnie obudzić.Obudziłam się a Nina przytuliła mnie
  - Nie płacz to tylko koszmar - próbowała mnie uspokoić, ale dalej płakałam, nagle weszła ciocia 
  -Co się dzieje? - spytała
  - Charlie znowu ma koszmary - oznajmiła Nina
  - Przyniosę tabletki na uspokojenie - Ciocia wyszła, a po paru minutach wróciła z tabletką i szklanką wody - Masz, weź, to ci pomorze uspokoić się i zasnąć 
Wzięłam od niej tabletkę i popiłam wodą. Po paru minutach zasnęłam.
                                               
                                                            **********
Zeszłam powoli do kuchni. Ciocia stała przy kuchence i robiła śniadanie, a Nina siedziała przy stole
  - Dzień doby - przywitałam się i usiadłam przy stole
  - Cześć, jak się spało - spytała ciocia
  - Po tabletce lepiej - lekko się uśmiechnęłam
  - Cały miesiąc koszmarów nie było, a teraz znów się pojawiły - zmartwiła się ciocia
  - I co teraz? - spytałam
  - Będę musiała zadzwonić do pani Samanty i umówić cię na spotkanie - oznajmiła podając mi naleśniki z nutellą - A teraz jedzcie i zbierajcie się do szkoły bo się spóźnicie. Szybko zjadłyśmy i poszłam do łazienki umyłam zęby i ubrałam: białą bluzkę z kwiatkami, jasne jeansy i  kremową bluzę. Wyszłam z łazienki poszłam po plecak i razem z Niną poszłam na przystanek
   - Myślisz że ta propozycja o byciu agentem jest związana z moimi rodzicami? - spytałam
   - Masz na myśli że twoi rodzice byli agentami? - zaśmiała się Nina
   - A niby dlaczego wybrał nas a nie kogoś innego? - zapytałam zaciekawiona. Autobus przyjechał i weszłyśmy do środka i zajęłyśmy miejsca 
   - Może to był przypadek - w jej tonie głosu zrozumiałam że nie chce o tym gadać więc zaczęłam słuchać muzyki. Po piętnastu minutach autobus zatrzymał się i wysiadłyśmy.
    - Było jakieś zadanie z matmy? - spytała Nina
    - Nie,ale z.... - ktoś mi przerwał
    - Nina, czekaj nie wzięłaś kluczy!! - Toshiro biegł w naszą stronę zdyszany
    - Dzięki - podziękowała z uśmiechem. Weszłyśmy do szkoły i skręciłyśmy do szatni. Kiedy weszłyśmy do sali zadzwonił dzwonek. Pierwsza lekcja to matematyka z wredną panią Stefanią Jaks
    - Witam was wszystkich - przywitała się
    - Dzień dobry - wszyscy wstali
    - To kto chce zostać pytany - spytała spoglądając z ponad okularów i patrząc na klasę.Jak zwykle rękę podniósł Simon którego ja z Niną nie cierpimy.
     - Nina Ayuzawa -popatrzyła w naszą stronę, Nina popatrzyła na mnie z miną jakby miała iść na ścięcie
     - Nina Ayuzawa, proszona do odpowiedzi - powtórzyła. Nina powoli wstała i poszła z opuszczoną głową do pani. Chwile tam postała i nagle pani powiedziała:
     - Czy ty uczyłaś się w domu? Bo nie odpowiedziałaś na ani jedno pytanie! Siadaj, pała!  
Nina wróciła do ławki i wyglądała jakby ktoś ją bronią postraszył
      - I jak było? - spytałam chichocząc
      - To był koszmar, więcej tam nie idę - mówiła z przerażonym głosem. Resztę lekcji minęło dość szybko, na przerwie jak zwykle usiadłyśmy pod kaloryferem
      - Idę do sklepiku,kupić ci coś ? - spytałam
      - Kup mi 7 days-a - poprosiła dając mi dwa pięćdziesiąt 
Szłam, powoli doszłam i poprosiłam panią:
      - Poproszę nestea i dwa 7 days-y
      - Proszę - podała mi - osiem złotych - podałam jej i odeszłam pijąc nestea, nagle ktoś we mnie wpadł i rozlałam nestea
      - Ej! Uważaj jak chodzisz!- krzyknęłam i zobaczyłam że to był Colin
      - Przepraszam. Nie zauważyłem cię, spieszę się, ale mam jeszcze czas by kupić ci nowe picie
      - Nie trzeba, nic się nie stało - zaczerwieniłam się 
      - Ależ nalegam, to jest moja wina więc dokupię ci picie - zanim się obejrzałam byliśmy przy sklepiku i Colin kupował mi nestea
      - Gdzie ty byłaś? - spytała mnie Nina kiedy wróciłam 
      - Colin przez przypadek rozlał mi nestea i kupił mi nowe - wytłumaczyłam podając 7 days-a
      - Spoko - powiedziała jedząc, po tym słowie zadzwonił dzwonek i weszłyśmy do sali, teraz jest niemiecki, kocham niemiecki z panią Oliwią Ol-te
      - Guten tag - przywitała się z nami 
      - Guten tag -  wszyscy wstaliśmy
      - A dzisiaj zapytamy... - zrobiła pauze i popatrzyła na klasę - Charlotte Stones 
Wstałam i poszłam do pani. Pytała bardo łatwych rzeczy 
      - Pięknie, widać że się uczyłaś. Dostajesz szóstkę - popatrzyła na mnie z uśmiechem. Wróciłam na miejsce, a Nina spojrzała na mnie ze zdziwieniem
      - Jeszcze nikt w tym roku w naszej klasie z niemieckiego nie dostał szóstkę 
      - No to jestem pierwsza - oznajmiłam z chichotem 
      - Doszłaś w połowie pierwszej klasy, a jak to możliwe że nadrobiłaś materiał - zdziwiła się
      - Szybko się uczę to tyle - wytłumaczyłam - a niemiecki to mój konik. Po niemieckim był polski, historia, angielski i dwa wuefy. Po lekcjach wróciłyśmy do domu
      - Cześć ciociu, co na obiad ? - spytałam wchodząc do domu
      - Spaghetti 
      - pycha!!!! - ucieszyłyśmy się razem z Niną. Przy obiedzie rozmawiałyśmy o wielu rzeczach 
     - A jak tam w szkole? - spytała ciocia
     - Ja dostałam szóstkę z niemieckiego - uśmiechnęłam się
     - Oo-ooo! Naprawdę? - zdziwiła si ciocia 
     - A ty Nina, dostałaś jakąś ocenę? - zwróciła się do Niny
     - Ja? - lekko się wystraszyła
     - Nie, duch  święty - zaśmiała się ciocia
     - No więc... dostałam jedynkę z matmy - Nina spojrzała na swój talerz
     - Co?! Następna jedynka ?! Chyba poproszę Toshiro aby cię poduczył - ciocia była lekko zła - Aha, żebym nie zapomniała. Charlie dzwoniłam do pani Samanty i umówiłam cię na piątek o 14:00.
      - Piątek jest za.... dwa dni?
      - Tak - powiedziała spoglądając na kalendarz. Po obiedzie poszłyśmy odrabiać lekcje. O 17:00 wujek odwiózł mnie do stadniny " Marzenie", o 20;00 ciocia pomnie przyjechała i poszłam się umyć. Kiedy wyszłam z łazienki poczytałam książkę w łóżku, a spać poszłam koło 22;00 .W nocy znów miałam ten sam koszmar.

Wreszcie to napisałam . Mam nadzieje że się podoba i pliska piszcie komentarze

niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 1.


   Propozycja

''Minęło pięć lat od wypadku i śmierci moich rodziców i nie wierze że wstrzymali śledztwo''
   - Charlie, Charlie, wracaj na ziemie, już dojeżdżamy - wołała mnie Nina
   - Co...a, ok - odpowiedziałam jej zamyślona
   - Znowu myślałaś o wypadku? - zapytała
   - Tak, wkurza mnie to że wstrzymali śledztwo - byłam zdenerwowana
Autobus zatrzymał się na przystanku niedaleko szkoły, wyszłyśmy i szłyśmy spacerkiem w stronę bramy
   - Zrobiłaś zadanie z niemieckiego? - Zapytała Nina
   - A jakie było?
   - Trzeba było zrobić zadania od 1 do 6 z podręcznika - odpowiedziała 
   - Nie mogłam zrozumieć tylko zadania 6, ale resztę mam - odpowiedziałam
Weszłyśmy do szkoły i powędrowałyśmy do szatni.Przebrałyśmy się i poszłyśmy do klasy.Pierwsza lekcja to był niemiecki.Lekcja szybko nam zleciała, prawie pół klasy nie miała zadania 6, ale pani nam wytłumaczyła.Na przerwie usiadłyśmy z Niną pod kaloryferem i.... podszedł do nas Colin 
    - Cześć dziewczyny - przywitał, ale patrzył tylko i wyłącznie na mnie.Zarumieniłam się
    - Cześć - przywitała się Nina spokojnie
    -Cze... cześć - zaczęłam się dukać
    - przyszłybyście po lekcjach do sali nr 9 - poprosił dalej pacząc na mnie
    - Ok, przyjdziemy co nie Charlie - spytała szturchając mnie łokciem
    - Co...yyy...tak, ok - zawstydziłam się
Colin poszedł dalej wdziałam jak podchodzi do Eiichiego
     - Na kilometr widać ze się w tobie zabujał - zaśmiała się Nina
     - Co... nie... no co ty - zarumieniłam się 
Po lekcjach jak prosił Colin poszłyśmy do sali. Był tam Colin, Eiichi i jakiś starszy pan
     - Dziewczyny to jest mój ojciec Franz Hopper - przedstawił go Colin
     - Dzień dobry - przywitałyśmy się w tym samym czasie
     - Witam ,widzę że jesteśmy w komplecie - przywitał się
     - A po co na pan wezwał? - spytałam
     - Już wam mówię - zaczął - Jestem członkiem tajnej organizacji która zwalcza przestępców.
     - A czym tak dokładnie pan się zajmuje? - spytała Nina 
     - Tworze gadżety potrzebne do misji.
     - I co chce pan z nas zrobić tajnych agentów? - parskną Eiichi
     - Można tak to powiedzieć - oznajmił pan Hopper - Agencja w której pracuje poszukuje agentów
     - To dlaczego nie wezmą dorosłych? - zapytałam 
     - Ponieważ potrzebują młodych i zwinnych - wytłumaczył
     - Was chyba pogięło!! - Eiichi szybko wstał aż krzesło na którym siedział wywaliło się - nie ma mowy abym się zgodził
     - Jeżeli się nie zgadzasz to możesz wyjść ale nikomu o tym nie mów. Jeśli zmienisz zdanie przyjdź tu za tydzień - poinformował go,ale Eiichi wyszedł trzaskając drzwiami
     - Macie tydzień na zastanowienie się , ale jak nie będziecie chcieli to nie musicie przychodzić - zwrócił się do nas - możecie już iść tylko nikomu nie mówcie jasne?
     - Tak - potwierdziłyśmy i wróciłyśmy do domu.

To był ciekawy dzień.Ojciec Colina chce żebyśmy zostali tajnymi agentami i zwalczali złoczyńców, jeszcze nie wiem czy się zgodzę i Nina też.Jestem ciekawa dlaczego nas wybrano, może....ma to związek z moimi rodzicami.

Wreszcie skończyłam. Wymyślałam na poczekaniu cały rozdział. Mam nadzieje że się spodobał.

czwartek, 11 czerwca 2015

Prolog

                                                                                                                                                      

Wracałam z rodzicami z Zoo, stanęliśmy na światłach
   - I jak, podobało Ci się? - spytała mnie mama.
   - Tak,było super! - zawołałam z radością.
   - A co najbardziej? - zapytał tata.
   - Najładniejsze były surykatki i nietoperze.
   - Nietoperze były okropne! - powiedziała mama i przeszedł ją dreszcz - Najładniejsze były foki.
   - A moim zdaniem fajne były lwy i wilki - powiedział tata.
Zapaliło się zielone światło i ruszyliśmy dalej. Resztę drogi słuchałam muzyki....nagle coś w nas uderzyło. 
   Obudziłam się w szpitalu, przy moim łóżku stała ciocia i rozmawiała z pielęgniarką:
   - I co z nią teraz będzie? W mieście niema ani jednego bliskiego. - oznajmiła ciocia
- Przepraszam, ale nie mogę wam pomóc -przeprosiła i wyszła
Ciocia obróciła się w moją stronę
    - O, obudziłaś się. - zdziwiła się 
    - Co się stało?... Gdzie ja jestem? - spytałam i chciałam wstać, ale gdy tylko podparłam się na łokciach zakręciło mi się w głowie i poczułam okropny ból na całym ciele. - Gdzie moi rodzice?
    - Nie wstawaj, powinnaś leżeć. - poradziła mi ciocia - Jesteś w szpitalu, mieliście wypadek .
    - Ale gdzie moi rodzice, czy oni żyją? - spytałam zdenerwowana
    - Twoi rodzice... - zatrzymała w pół zdania
    - Gdzie oni są?! - spytałam ze złością
    - Oni...oni nie...oni nie żyją.Umarli w karetce.Przykro mi - powiedziała ze łzami w oczach
    - Co! To nie możliwe! To nie prawda! Oni żyją! - krzyczałam płacząc
    - Niestety to prawda. - oznajmiła ze łzami w oczach
    - Ale co teraz ze mną będzie? - płakałam, ciocia podeszła, usiadła obok  i przytulia mnie
    -Spokojnie... zamieszkasz u nas. Jakoś sobie poradzimy... obiecuje Ci...obiecuje - płakała razem zemną.

Bolało mnie że umarli ale po pewnym czasie przyjęłam do wiadomości, że moich rodziców nie ma i już nie będzie. To jest moje ostatnie wspomnienie o rodzicach. Spędziłam z nimi tylko 11 lat, o wiele zamało.Najsmutniejsze jest to że nie widzieli jak  dojrzewam, jak się zakochuje, jak dostaje świadectwo z paskiem, jak jestem na wakacjach. Chociaż ciocia i wujek przygarnęli mnie to wciąż czułam tą pustkę...pustkę którą wypełniali mi rodzice...moi prawdziwi rodzice.
Wreszcie to napisałam,myślałam nad tym z dwa tygodnie, gdy to pisałam myślałam że się popłacze.Mam nadzieje że się podoba i proszę piszcie komentarze.